wtorek, 23 października 2012

Rozdział 7 - Krótki ale cóż



Na lekcjach było strasznie nudno. Prawdziwa Hermiona Gramger nie pomyślałaby nawet o tym. Ale Gryfonka bardzo zmieniła się przez te wakacje. Nie dość , że wypiękniała to na dodatek straciła zamiłowanie do nauki i starych , zatęchłych ksiąg w bibliotece. Teraz wolała spędzać dzień z przyjaciółmi na błoniach lub po prostu zaszyć się w sypialni i pogapić się w sufit. Jej myśli coraz częściej wędrowały do Dracona Malfoya , do jego stalowych oczu , drogich , ciężkich perfum oraz ust. Skrycie marzyła , że kiedyś pocałują się namiętnie nie zważając na pochodzenie Ślizgona ani na jego uprzedzenia.
Z zamyślenia wyrwał ją dzwonek oznaczający koniec lekcji. Dziewczyna ociężale podniosła się z ławki i wyszła z sali , wpychając rzeczy do torby. Była strasznie głodna , więc czym prędzej zeszła na dół do Wielkiej Sali. Już miała skręcić , kiedy drogę zastawił jej Malfoy.
-Czego chcesz? - westchnęła.
-Ciebie - odrzekł uśmiechając się szyderczo.
-W Twoich snach - odparła krótko.
Cały czas nie spuszczała oczu z jego ust , które teraz były dziwnie wykrzywione. Ślizgon widząc jej zainteresowanie swoją osobą przyciągnął ją do siebie.
-Zostaw mnie do cholery! Co Ty robisz?! - wykrzyczała Hermiona zbita z tropu.
-Robię to co Ty chcesz zrobić ale się wstydzisz.
-Co.. - dziewczyna nie zdążyła zakończyć zdania , gdyż blondyn zamknął jej usta pocałunkiem.
Całe zdenerwowanie umknęło gdzieś w dal , a zmęczenie ustało. Fala gorąca oblała jej ciało , gdy Ślizgon delikatnie całował jej wargi. Nie był to natarczywe pocałunki lub jakieś przymusowa wpychanie języka do gardła. Draco muskał ją lekko ustami. Nie wiadomo ile tak stali. Nie zliczona ilość osób patrzyła na nich z przerażeniem , wściekłością , zaskoczeniem lub wszystkim naraz. Jednak w tym momencie tą niezwykłą parę nic nie obchodziło. Liczyli się oni tu i teraz. Z innymi rozprawią się potem.
Co ja wyprawiam?! Oderwij się , oderwij głupia! - krzyczał głosik w głowie Gryfonki.
Wreszcie szatynka przebudziła się z tego transu i wyrwała się z objęć Malfoya. Chłopak ze zdziwieniem spojrzał na dziewczynę , która biegła w przeciwnym kierunku. Hermiona chciała jak najszybciej uciec z tego miejsca nie patrząc w oczy arystokracie.Czuła gniew i zażenowanie.
 Jak mogłam pozwolić ponieść się emocjom? Pocałowałam swojego wroga na oczach co najmniej połowy szkoły! Jutro będzie aż huczało od plotek na mój temat. A co na to powiedzą Harry i Ron? A szczególnie ten drugi... Przecież każdy wie , że kocha się w mnie od 3 klasy. Czy to może się okazać koniec naszej przyjaźni? A może wszystko to jakiś głupi żart i za godzinę wszyscy będą się z tego śmiać?  Mam nadzieję.


Przepraszam , przepraszam! Wiem , że jest bardzo krótki , ale chciałam po prostu coś dodać i poinformować was , że wracam powoli do formy. Co prawda mam jeszcze parę problemów nierozwiązanych ale to tylko kwestia czasu. Mam nadzieję , że na początku listopada wszystko wróci do normy i notki będą pojawiać się normalnie.

Pozdrawiam i dziękuje tym , którzy są ze mną ;*

środa, 17 października 2012

Od autorki bloga



Witam wszystkich , którzy czytają moje wypociny na tym blogu. Chciałabym was poinformować , że ostatnio nie mam zbyt dużo czasu na pisanie bloga a i z weną jest kiepskawo. Do tego dochodzą problemy prywatne , które dają mi podwójnie w kość. Z tego też powodu , rozdziały będą się pojawiać rzadko. Na prawdę przepraszam was wszystkich , że tyle czekacie. Ale mam nadzieję , że jesteście na tyle cierpliwi , że poczekacie :)

Nie bierzcie tego za jakieś olewanie bloga itp. Ja tez jestem człowiekiem i też muszę odpoczywać. Nie zostawię tego bloga o to się nie martwcie.  Dobrnę do końca historii o Dramione.

Pozdrawiam , Psychotka 

sobota, 13 października 2012

Rozdział 6 .


Nutka ->

Z perspektywy Draco

Siedziałem w pokoju wspólnym czytając Proroka Codziennego. Kolejne ataki zwolenników Voldemorta , a minister próbuje to wszystko zatuszować. Mimo wszystko musiałem przyznać , że plan jest idealny. No bo kto uwierzy jednej osobie - Potterowi , skoro całe Ministerstwo myśli , że jest kłamcą. Przewróciłem stronę i jak na zawołanie pojawiło się zdjęcie Pottera.

Chłopiec , który skłamał ?
Nasza reporterka Rita Skeeter znów na tropie niegrzecznego i sławnego Harrego Jamesa Pottera. Rita podaję , że w ostatnim czasie nasz wybawca zaczął być bardzo kapryśny. Przeprowadziła ona wywiad z jednym z nauczycieli uczących młodego Pottera:
R: Jak Harry Potter zachowuje się na lekcjach eliksirów?
Severus Snape: Zachowuje się karygodnie! Jest bardzo arogancki i czerpie przyjemność ze słabości innych z tegoż przedmiotu.

Nie czytałem dalej , bo i tak wiedziałem co przeczytam dalej. Ciągle ten Potter i Potter. 
Rzuciłem gazetę na kanapę i skierowałem się do swojej sypialni po torbę. Jednym zwinnym ruchem wziąłem ją z łóżka i zbiegłem po schodach. Zmierzwiłem lekko włosy , mijając Granger , ale ona chyba tego nie zauważyła. No i dlaczego mnie unika? Dlatego , że chciałem się z nią umówić? Boże... To będzie długa walka...

Z perspektywy Hermiony
Czy on da jej wreszcie spokój? Ciągle próbuje mnie uwieść , lub sprawić , żebym chociaż na niego spojrzała. Nie doczekanie jego. Myślała dziewczyna. No bo do cholery ile można! Czemu on nie może zrozumieć , że ja nie chce mieć z nim NIC wspólnego? Prędzej Malfoy zacznie do mnie mówić po imieniu , niż się z nim umówię. 
Dziewczyna zeszła po schodach do Pokoju Wspólnego rozglądając się za czupryną czarnych włosów. Dostrzegła go na jego ulubionym miejscu przy kominku. Pewnie już czytał Proroka , bo widać było po jego oczach , że jest zdenerwowany. Szybkim krokiem podeszła do chłopaka i położyła mu rękę na ramieniu.
-Harry .. już wszystko wiem. Na prawdę nie wierz w te bzdury , które wypisują.
Gryfon spojrzał na nią i pokazał miejsce koło siebie.
-Cała szkoła myśli , że kłamie - wyszeptał.
-Nie wszyscy! Dumbledore , Hagrid , McGonagall , ja , Ron , Ginny , Fred i George. My Ci wierzymy - położyła mu rękę na kolanie.
Niespodziewanie Harry chwycił ja za rękę i mocno ścisnął. Zaskoczona dziewczyna spojrzała mu w oczy , w których było widać smutek.
-Słuchaj masz nas , my Cię nie zostawimy.. - wyszeptała.
-Wiem , szczególnie Ty prawda?
Szatynka kiwnęła głową. Czarnowłosy uśmiechnął się lekko i wstał z kanapy.
-Dzięki Hermiona za wsparcie - po tych słowach kucnął i ucałował ją w policzek.
Po ciele Gryfonki przeszły przyjemne dreszcze , ale nie okazywała tego. Uśmiechnęła się ciepło do przyjaciela. Gdy ten wszedł po schodach do swojego dormitorium , Hermiona postanowiła zejść już na śniadanie. Miała jeszcze 20 minut do pierwszej lekcji Opieki Nad Magicznymi Stworzeniami. W tym roku uczył ich Hagrid , więc nie było mowy o spóźnieniu. Popchnęła portret i wyszła z salonu. Po drodze pokiwała paru uczniom. Po rozmowie z Harrym poprawił się jej humor. Teraz była o wiele bardziej spokojna. Gdy weszła do Wielkiej Sali , zauważyła niechcący , że przy stole Ślizgonów siedzi Draco. No może nie niechcący... Blondyn wbił wzrok w swój talerz , więc nie spodziewała się , że ją zauważy. Niestety na jej pecha ten akurat podniósł głowę i spostrzegł szatynkę. No i czemu ja mam takiego pecha?Westchnęła i zajęła swoje standardowe miejsce przy stole Gryfonów. Nałożyła sobie na talerz kilka tostów i posmarowała dżemem truskawkowym. Po 10 minutach najadła się wystarczająco , by przeżyć do obiadu. Wstała i skierowała się do wyjścia w tym samym czasie co Dracon. Przy wyjściu styknęli się ramionami , tak , że dziewczyna odskoczyła jak oparzona.
-Ty mnie prześladujesz? Wiesz , że to karalne?
-Zaryzykuje - powiedział szarmancko.
-Odwal się Malfoy! NIE CHCĘ SIĘ Z TOBĄ UMÓWIĆ! Przeliterować? - powiedziała słodko.
-Nie trzeba Granger - syknął.
-To nie. Wbij sobie to do tego ulizanego , pustego łba - i odeszła szybkim krokiem w stronę wyjścia na błonia.


Jeśli przeczytałeś / aś rozdział , zostaw komentarz ;) Może być anonimowy.
Z góry dziękuje ;)
Pozdrawiam ;*

piątek, 12 października 2012

Rozdział 5 .


Nutka ->



Następnego dnia Hermione obudziły pierwsze promienie słońca. Zrzuciła z siebie kołdrę i otworzyła okno na oścież. Zapowiadał się ciepły dzień , więc przed lekcjami postanowiła przejść się po błoniach. Wyjęła z kufra bordowe spodnie i granatowa bluzę , po czym weszła do niewielkiej łazienki , by odprawić poranną toaletę. Po 20 minutach była gotowa do wyjścia. Nie wierzę , że tak szybko się dziś wyrobiłam. 
Zeszła po schodach , do Pokoju Wspólnego. Tak jak myślała , był pusty. Wyszła przez dziurę pod portretem i marmurowymi schodami , powoli zmierzała na dwór. Uchyliła lekko frontowe drzwi , przez które od razu wpadły ciepłe promienie słońca oświetlając jej twarz. Wiał lekki wietrzyk , a z oddali dało się słychać śpiewy ptaków. Instynktownie skierowała się w stronę jeziora , przypominając sobie o swoim ulubionym miejscu. Po drodze rozglądała się po okolicy , napawając się pierwszymi jesiennymi kolorami. Dochodząc do starego dębu , stojącego samotnie dziewczyna poczuła czyiś wzrok na karku. Rozejrzała się uważnie , ale nie dostrzegła żadnego ruchu , ani żywej duszy. Przysiadła pod rozłożystym drzewem i oparła się o pień. Poczuła wilgoć na skórze , ale nie przejęła się tym specialnie. Przymknęła oczy chcąc na chwilę się zrelaksować.
-Cześć Granger! Co tak wcześnie tu robisz?
Jeszcze jego tu brakowało. 
-Siedzę , nie widać? - warknęła dziewczyna.
-Na serio? Nie zauważyłem - powiedział sarkastycznie.
-To było do przewidzenia , w Twojej głowie nic nie ma.
-Za to w Twojej jest , aż za dużo - odpowiedział.
-W Twoich snach Malfoy!
-Nie drzyj się tak wariatko. Chce pogadać.
-Ale nie mamy o czym kretynie.
-Zdziwiłabyś się bejbe - mruknął , mrugając znacząco.
-Przymknij się Ty niedorobiony pierogu!
-Jak Ty mnie nazwałaś? - zapytał ledwo powstrzymując śmiech.
-To co słyszałeś... - syknęła , nie mogąc opanować drżenia rąk.
Jaki on był irytujący... i przystojny...
Granger! Opanuj się do cholery!

-Powtórz , dla pewności - prosił blondyn dusząc się ze śmiechu.
-Ty cholerny palancie zostaw mnie w końcu w spokoju!
-Tego nie powiedziałaś wcześniej.
Co za debil... Nie rozumie prostych słów?
Kątem oka Hermiona zauważyła średniej wielkości kamień. Jednym zwinnym ruchem podniosła go z ziemi i rzuciła w Ślizgona , trafiając prosto w czułe miejsce.
-Auuuaa! - jęknął.
-Haha - śmiała się szatynka , widząc jego wyraz twarzy.
-To nie jest śmieszne Granger... - wysapał , łapiąc się za krocze.
-Dla mnie owszem - powiedziała , pomiędzy atakami śmiechu.
-Wiesz co Granger? Myliłem się co do Ciebie. Jesteś idealną kandydatką na Ślizgonkę.
-Pomarzyć możesz - uśmiechnęła się słodko.
Tylko go nie podrywaj!   Cicho tam!
W jej głowie odbywała się prawdziwa wojna.


Z perspektywy Draco
Coraz bardziej mi się podobała , i coraz częściej o niej myślałem. Nie wiem co się ze mną dzieje , ale to co ta szlama robi z moim umysłem nie da się z niczym porównać. Po prostu w nim była i nie dało się jej wypędzić. Chociaż w sumie to dobrze. Bo nie chciałem jej zapominać. Stałem jak oczarowany wysłuchując jej marudzenia i krzyków. Ona pewnie tego nie zauważyła , ale ciągle patrzyłem jej prosto w brązowe oczy. Weź się w garść Draco!Nie słuchałem umysłu , ale serca. A ono wyraźnie mi mówiło , że powinienem spróbować.
-Ej Granger - zawołałem , gdy ona odchodziła.
Szatynka odwróciła lekko głowę i spojrzała na mnie pytająco.
-Umówisz się ze mną? - zapytałem prosto z mostu.
Dziewczyna przetarła oczy ze zdumienia.
-Malfoy może chcesz iść do pani Pomfrey? Bo chyba jakiś odłamek kamienia uderzył Cię w głowę.
Taaa.. Wiedziałem , że tak będzie.
Westchnąłem i powiedziałem na jednym wdechu:
-Nie zwariowałem. Umówisz się ze mną czy nie? Szybka piłka.
Gryfonka zachichotała tylko i pobiegła do zamku.
To miało znaczyć tak czy nie? Nie zrozumiem tych bab.
Chwilę wpatrywałem się w stronę jeziora , po czym podążyłem w ta sama stronę. Strasznie zgłodniałem po tej wymianie zdań , zasłużyłem na porządne śniadanie. Wchodząc do Wielkiej Sali zauważyłem , że prawie nikogo jeszcze nie ma. Musiało być na prawdę wcześnie. Przy stole Krukonów siedziały 3 dziewczyny , przy stole Gryffindoru tylko Hermiona a przy Puchonach nie było nikogo. Tak samo jak przy moim stole. Rozsiadłem się wygodnie i nałożyłem sobie sporą ilość dżemu na tosty. Przy każdej możliwej okazji spoglądałem na szatynkę , która siedziała do mnie tyłem. Musi się w końcu zgodzić. Przecież nikt mi się nie oprze. Wmawiałem sobie , bez większego przekonania.

Dedykuję go Jackowi , Julii i Martynie ;** <3

środa, 10 października 2012

Rozdział 4 .


Nutka ->

Hermiona znajdowała się w półmrocznym pokoju. Okna były pozasłaniane różnego rodzaju prześcieradłami i innymi materiałami. Zrobiła krok w przód chcąc z bliska przyjrzeć się rzeczy stojącej na środku pomieszczenia. Przed nią stało ogromne i piękne zwierciadło , w złotej ramie. Na górze lustra były złote , wygrawerowane słowa :
AIN EINGARP ACRESO GEWTEL AZ RAWTĄWT  EIN MAJ IBDO .
Dziewczyna wpatrywała się w szyk liter próbując zrozumieć sens tych wyrazów. Parę razy przeleciała wzrokiem tekst , aż w końcu ja oświeciło.
-Odbijam nie Twą twarz , ale Twego serca pragnienia... - wyszeptała z nie do wierzeniem.
Teraz wszystko już zrozumiała. Przypomniała sobie , jak Harry opowiadał o tym lustrze. Wtedy nie wierzyła w to , ale teraz miała żywy dowód. Czarnowłosemu pokazali się rodzice , w takim razie co ukaże się jej? Z lekkim dreszczem emocji spojrzała w zwierciadło. Musiała na prawdę się wysilić , żeby nie krzyknąć. Obok lustrzanego odbicia siebie , zobaczyła wysokiego blondyna z herbem Slytherinu i odznaką prefekta na piersi. Uśmiechali się do prawdziwej Hermiony i machali do niej. Ale było jeszcze coś. Chłopak obejmował ja w pasie , a Gryfonka ściskała jego rękę. Dziewczyna zrobiła krok w tył i omal nie przewróciła się o opasły tom Dzieje Hogwartu. Zakryła usta ręką , ponownie patrząc w lustro. To było takie ... nierealne. Tak to dobre słowo. Mimo to , przecież napis wyraźnie głosił , że ukazuje ono najskrytsze pragnienia serca.
-Ale to niemożliwe. Nie! Nie Malfoy! - próbowała przekonać sama siebie.
Niestety nie wychodziło jej to zbyt dobrze. W głębi duszy , tak bardzo głęboko wiedziała , że to prawda. Pragnęła stać tam i stać , wpatrując się w siebie u boku Ślizgona. Nie chciała za nic ruszyć się z tego pokoju. Już nigdy. Mimo tego przełamała się. Tęsknym wzrokiem spojrzała na zwierciadło i zatrzasnęła drzwi.
Szła korytarzem myśląc o tym wszystkim co dziś zobaczyła. Może rzeczywiście byli sobie przeznaczeni? Z zamyślenia wyrwał ją blondyn , wpadając z impetem na szatynkę:
-Uważaj jak chodzisz, Granger! - syknął Draco robiąc parę kroków w tył.
-To raczej ty uważaj, Malfoy! - wykrzyczała dziewczyna. Chłopak uśmiechnął się mściwie - I co się tak gapisz debilu?!
- Jak mnie nazwałaś?
- Mam to powtórzyć? Przeliterować?
- Uważaj na słowa, Granger!
- Och! Bo się Ciebie przestraszyłam, Malfoy! Zejdź mi z drogi!
- To raczej Ty na mnie wpadłaś, więc to ty zejdź!
- Wal się kretynie!

Dziewczyna wyminęła blondyna i zakręciła w pierwszy lepszy zakręt. Dobra.. Chyba jednak nie jesteśmy sobie przeznaczeni. Ale uczuć nie zmienię. A chciałabym...Dopiero teraz zauważyła , że znalazła się na 3 piętrze. Była tak wściekła na tego palanta , że nawet nie wiedziała dokąd idzie.



Z perspektywy Draco
No no , ta Granger nieźle się wyrobiła. Już nie jest taka grzeczna jak kiedyś. Ładnie , ładnie. Zaczyna mnie nawet pociągać. To szlama! Nawet się do niej nie zbliżaj! Durne myśli , nawet nie dadzą się skupić. Przecież rodzice i tak się o tym nie dowiedzą , no bo niby skąd? W ogóle to moja sprawa do kogo będę się przystawiał. Niech sobie myślą co chcą! Wale ich! Szedłem korytarzem , popychając każdego kto się nawinie. Przy najbliższej okazji będę musiał pogadać z tą Granger , ale na spokojniej. Swoją drogą , gdzie ona poszła? Może ją dogonię i zaciągnę do jakiejś klasy. Myśląc o różnych perspektywach ich ''rozmowy'' nie zauważyłem , kiedy wpadłem na Pansy.
Boże , za co Ty mnie tak karasz...?! -Draco! - pisnęła jak wariatka.
Jezu niech ona przestanie się zachowywać jak idiotka. Chociaż w sumie to chyba nie możliwe. Chwyciła mnie za rękę i zaczęła ciągnąć w stronę parapetu:
-Puść mnie kretynko! - warknąłem na nią , wyrywając rękę z jej uścisku.
-Jak Ty do mnie powiedziałeś?!
-Głucha jesteś? Wynocha ode mnie - wycedziłem przez zęby.
Dziewczyna spojrzała na mnie krzywo i odeszła , zarzucając swoimi tłustymi włosami. Fuuj! 
Do cholery co ona w ogóle dba o siebie? Jeśli tak , to nie widać.


Dedykuję go Julii i Martynie ;* Love you <3
Jeśli przeczytałeś / aś rozdział zostaw komentarz. Wiele to dla mnie znaczy i bardzo mnie to motywuje :)
Pozdrawiam i zapraszam ;*


wtorek, 9 października 2012

Rozdział 3 .


Nutka ->


Hermiona siedziała na parapecie okna. Z tego miejsca idealnie było widać gładką tafle jeziora. Za 10 minut zaczynały się eliksiry ze Ślizgonami. I kolejna lekcja z Malfoyem.. Dodała w myślach. Głośno westchnęła.
-Co tak wzdychasz?
Dziewczyna podskoczyła z przerażenia. Za nią stał Harry z pytającym spojrzeniem.
-Jezu Harry , przestraszyłeś mnie !
-Przepraszam - wyszeptał czarnowłosy. - Więc czemu tak wzdychasz? - ponowił pytanie.
Dziewczyna nie chciała wyjawiać mu prawdziwego powodu , więc skłamała:
-No bo kolejna lekcja eliksirów za 5 minut jest.
-A no tak , siedzisz z Malfoy'em. Już wszystko jasne.
Uśmiechnął się ciepło i przytulił. Tak bardzo bolało ją to , że musi kłamać swojego najlepszego przyjaciela. Podesłała mu równie ciepły , ale wymuszony , uśmiech.
-To jak? Idziemy?
-Jasne - odpowiedziała szatynka , i wzięła Wybrańca pod ramię.
Szli roześmiani do lochów. Gryfonka już prawie zapomniała o wcześniejszych przemyśleniach. Na dodatek nie spóźnili się na eliksiry , więc Hermiona była przed Draconem. Na tablicy już był napisany tytuł eliksiru : Eliksir Skurczający . Zaczęła szykować składniki potrzebne do stworzenia go , gdy niespodziewanie obok niej pojawił się blondyn.
-Cześć szlamo - przywitał się.
-Cześć palancie - odpowiedziała z uśmiechem.
Ślizgon lekko zbladł i wytrzeszczył na nią oczy.
-Co tak ostro Granger?
Dziewczyna jednak zignorowała to pytanie i powróciła do wrzucania śledzion szczura do kociołka. Eliksir zmienił barwę , tak jak w instrukcji. Szatynka powitała to z niekryta radością. Od niechcenia rzuciła w stronę Malfoy'a dżdżownice:
-Pokrój je i wrzuć tam - wskazała głową na kociołek.
-Dobra dobra , niegrzeczna dziewczynko - syknął z szyderczym uśmiechem. Gryfonka mimo woli roześmiała się cicho. Oby nikt tego nie zauważył. 
Po długim oczekiwaniu Draco wrzucił ostatni składnik do wywaru. Cicho syknęło i buchnęło. Szatynka wlała ostrożnie trochę do fiolki i zaniosła do oceny. Znów P , miała ochotę uścisnąć Dracona ze szczęścia.
- Zaraz , zaraz , co?! Nie! Wcale nie chcesz! - zaprzeczał jej umysł.
Szybko odrzuciła od siebie te myśli i zaczęła czyścić ławkę ze śluzu.
-Chłoszczyć!
Blat zalśnił czystością w tym samym czasie co zabrzmiał dzwonek. Dziewczyna pośpiesznie wyszła z klasy zostawiając w tyle resztę klasy. Już miała wychodzić z lochów , gdy ktoś chwycił ją za łokieć i wciągnął do nieznanego jej pomieszczenia.
-Co do kur..?!
Z cienia wyszedł Draco z tym samym uśmieszkiem , z którym zostawiła go w klasie.
-Ciszej bo ktoś usłyszy - szepnął.
-Będę mówić  jak chce! A teraz czego ode mnie chcesz Malfoy?
-Spokojnie , wyluzuj Granger - oparł się o ścianę. Jego wzrok przeszywał ją do granic możliwości.
-Więc .. ? - zaczęła dziewczyna , ale chłopak momentalnie zakrył jej usta ręką.
Zdenerwowana dziewczyna ugryzła go w dłoń. Ten jęknął żałośnie i odskoczył od niej. Wyciągnął różdżkę i skierował nią w dziewczynę. Szatynka również wyjęła swoją i stanęła naprzeciwko blondyna.
-Drętw... ! - zaczął chłopak , ale zaraz został powalony zaklęciem przez o wiele szybszą Gryfonkę.
Malfoy najpierw uderzył o ścianę , a potem upadł na chłodną posadzkę. Leżał na wznak z zamkniętymi oczami.
-Co za dupek -
mruknęła.
W napadzie szału wybiegła z pomieszczenia i pognała przed siebie w poszukiwaniu pustej sali. Sprawdzała wiele drzwi , ale większość była pozamykana , a nie chciało się jej szukać różdżki.. W końcu znalazła idealne miejsce , ale to co tam zobaczyła sprawiło , że zabrakło jej tchu...




Lubie was trzymać w napięciu :) <3
Dedykuję go Julii i Martynie ;* Kocham was <3 ;3

Proszę o zostawienie komentarza , po przeczytaniu rozdziału , może być anonimowy :D
Z góry dziękuję ;)