Nutka ->
Następnego dnia Hermione obudziły pierwsze promienie słońca. Zrzuciła z siebie kołdrę i otworzyła okno na oścież. Zapowiadał się ciepły dzień , więc przed lekcjami postanowiła przejść się po błoniach. Wyjęła z kufra bordowe spodnie i granatowa bluzę , po czym weszła do niewielkiej łazienki , by odprawić poranną toaletę. Po 20 minutach była gotowa do wyjścia. Nie wierzę , że tak szybko się dziś wyrobiłam.
Zeszła po schodach , do Pokoju Wspólnego. Tak jak myślała , był pusty. Wyszła przez dziurę pod portretem i marmurowymi schodami , powoli zmierzała na dwór. Uchyliła lekko frontowe drzwi , przez które od razu wpadły ciepłe promienie słońca oświetlając jej twarz. Wiał lekki wietrzyk , a z oddali dało się słychać śpiewy ptaków. Instynktownie skierowała się w stronę jeziora , przypominając sobie o swoim ulubionym miejscu. Po drodze rozglądała się po okolicy , napawając się pierwszymi jesiennymi kolorami. Dochodząc do starego dębu , stojącego samotnie dziewczyna poczuła czyiś wzrok na karku. Rozejrzała się uważnie , ale nie dostrzegła żadnego ruchu , ani żywej duszy. Przysiadła pod rozłożystym drzewem i oparła się o pień. Poczuła wilgoć na skórze , ale nie przejęła się tym specialnie. Przymknęła oczy chcąc na chwilę się zrelaksować.
-Cześć Granger! Co tak wcześnie tu robisz?
Jeszcze jego tu brakowało.
-Siedzę , nie widać? - warknęła dziewczyna.
-Na serio? Nie zauważyłem - powiedział sarkastycznie.
-To było do przewidzenia , w Twojej głowie nic nie ma.
-Za to w Twojej jest , aż za dużo - odpowiedział.
-W Twoich snach Malfoy!
-Nie drzyj się tak wariatko. Chce pogadać.
-Ale nie mamy o czym kretynie.
-Zdziwiłabyś się bejbe - mruknął , mrugając znacząco.
-Przymknij się Ty niedorobiony pierogu!
-Jak Ty mnie nazwałaś? - zapytał ledwo powstrzymując śmiech.
-To co słyszałeś... - syknęła , nie mogąc opanować drżenia rąk.
Jaki on był irytujący... i przystojny...
Granger! Opanuj się do cholery!
-Powtórz , dla pewności - prosił blondyn dusząc się ze śmiechu.
-Ty cholerny palancie zostaw mnie w końcu w spokoju!
-Tego nie powiedziałaś wcześniej.
Co za debil... Nie rozumie prostych słów?
Kątem oka Hermiona zauważyła średniej wielkości kamień. Jednym zwinnym ruchem podniosła go z ziemi i rzuciła w Ślizgona , trafiając prosto w czułe miejsce.
-Auuuaa! - jęknął.
-Haha - śmiała się szatynka , widząc jego wyraz twarzy.
-To nie jest śmieszne Granger... - wysapał , łapiąc się za krocze.
-Dla mnie owszem - powiedziała , pomiędzy atakami śmiechu.
-Wiesz co Granger? Myliłem się co do Ciebie. Jesteś idealną kandydatką na Ślizgonkę.
-Pomarzyć możesz - uśmiechnęła się słodko.
Tylko go nie podrywaj! Cicho tam!
W jej głowie odbywała się prawdziwa wojna.
Z perspektywy Draco
Coraz bardziej mi się podobała , i coraz częściej o niej myślałem. Nie wiem co się ze mną dzieje , ale to co ta szlama robi z moim umysłem nie da się z niczym porównać. Po prostu w nim była i nie dało się jej wypędzić. Chociaż w sumie to dobrze. Bo nie chciałem jej zapominać. Stałem jak oczarowany wysłuchując jej marudzenia i krzyków. Ona pewnie tego nie zauważyła , ale ciągle patrzyłem jej prosto w brązowe oczy. Weź się w garść Draco!Nie słuchałem umysłu , ale serca. A ono wyraźnie mi mówiło , że powinienem spróbować.
-Ej Granger - zawołałem , gdy ona odchodziła.
Szatynka odwróciła lekko głowę i spojrzała na mnie pytająco.
-Umówisz się ze mną? - zapytałem prosto z mostu.
Dziewczyna przetarła oczy ze zdumienia.
-Malfoy może chcesz iść do pani Pomfrey? Bo chyba jakiś odłamek kamienia uderzył Cię w głowę.
Taaa.. Wiedziałem , że tak będzie.
Westchnąłem i powiedziałem na jednym wdechu:
-Nie zwariowałem. Umówisz się ze mną czy nie? Szybka piłka.
Gryfonka zachichotała tylko i pobiegła do zamku.
To miało znaczyć tak czy nie? Nie zrozumiem tych bab.
Chwilę wpatrywałem się w stronę jeziora , po czym podążyłem w ta sama stronę. Strasznie zgłodniałem po tej wymianie zdań , zasłużyłem na porządne śniadanie. Wchodząc do Wielkiej Sali zauważyłem , że prawie nikogo jeszcze nie ma. Musiało być na prawdę wcześnie. Przy stole Krukonów siedziały 3 dziewczyny , przy stole Gryffindoru tylko Hermiona a przy Puchonach nie było nikogo. Tak samo jak przy moim stole. Rozsiadłem się wygodnie i nałożyłem sobie sporą ilość dżemu na tosty. Przy każdej możliwej okazji spoglądałem na szatynkę , która siedziała do mnie tyłem. Musi się w końcu zgodzić. Przecież nikt mi się nie oprze. Wmawiałem sobie , bez większego przekonania.
Dedykuję go Jackowi , Julii i Martynie ;** <3
-Pomarzyć możesz - uśmiechnęła się słodko.
Tylko go nie podrywaj! Cicho tam!
W jej głowie odbywała się prawdziwa wojna.
Z perspektywy Draco
Coraz bardziej mi się podobała , i coraz częściej o niej myślałem. Nie wiem co się ze mną dzieje , ale to co ta szlama robi z moim umysłem nie da się z niczym porównać. Po prostu w nim była i nie dało się jej wypędzić. Chociaż w sumie to dobrze. Bo nie chciałem jej zapominać. Stałem jak oczarowany wysłuchując jej marudzenia i krzyków. Ona pewnie tego nie zauważyła , ale ciągle patrzyłem jej prosto w brązowe oczy. Weź się w garść Draco!Nie słuchałem umysłu , ale serca. A ono wyraźnie mi mówiło , że powinienem spróbować.
-Ej Granger - zawołałem , gdy ona odchodziła.
Szatynka odwróciła lekko głowę i spojrzała na mnie pytająco.
-Umówisz się ze mną? - zapytałem prosto z mostu.
Dziewczyna przetarła oczy ze zdumienia.
-Malfoy może chcesz iść do pani Pomfrey? Bo chyba jakiś odłamek kamienia uderzył Cię w głowę.
Taaa.. Wiedziałem , że tak będzie.
Westchnąłem i powiedziałem na jednym wdechu:
-Nie zwariowałem. Umówisz się ze mną czy nie? Szybka piłka.
Gryfonka zachichotała tylko i pobiegła do zamku.
To miało znaczyć tak czy nie? Nie zrozumiem tych bab.
Chwilę wpatrywałem się w stronę jeziora , po czym podążyłem w ta sama stronę. Strasznie zgłodniałem po tej wymianie zdań , zasłużyłem na porządne śniadanie. Wchodząc do Wielkiej Sali zauważyłem , że prawie nikogo jeszcze nie ma. Musiało być na prawdę wcześnie. Przy stole Krukonów siedziały 3 dziewczyny , przy stole Gryffindoru tylko Hermiona a przy Puchonach nie było nikogo. Tak samo jak przy moim stole. Rozsiadłem się wygodnie i nałożyłem sobie sporą ilość dżemu na tosty. Przy każdej możliwej okazji spoglądałem na szatynkę , która siedziała do mnie tyłem. Musi się w końcu zgodzić. Przecież nikt mi się nie oprze. Wmawiałem sobie , bez większego przekonania.
Dedykuję go Jackowi , Julii i Martynie ;** <3
Wszystkko dobrze, tylko razi mnie fajt , że to wszystko dzieje się bardzo szybko ale i tak czekam na dalsze rozdziały :D
OdpowiedzUsuńsuper, super, super! jestem ciekawa czy w końcu Hermiona da się namówić na tą randkę.. Pisz szybko następny :)
OdpowiedzUsuńZaje***** rozdział, nie zauważyłam również ani jednego błędu, czekam na kolejny rozdział :D
OdpowiedzUsuńŚwietne, tylko jak zauważono wyżej, akcja dzieje sie bardzo szybko. Szkoda, no ale cóż, i tak jest zajebiste <3 czekam na więceeeeeeeej ! :*
OdpowiedzUsuńJa tam lubię jak akcja szybko się toczy. Rozdział wspaniały, z niecierpliwościa czekam na następny, oby Hermiona sie zgodziła. ;3
OdpowiedzUsuńPopieram, nie lubię kiedy akcja się wlecze. ♥
UsuńKocham, twój blog.
dzięki za Dedyk ;) rozdział super ciekawa akcja ;3 ;**
OdpowiedzUsuń