Nutka ->
Z perspektywy Draco
Chłopak skierował się do Wielkiej Sali. Miał jeszcze chwilę czasu do kolejnej nudnej lekcji. W końcu z kimś innym , niż Gryfoni. Blondyn usiadł na skraju ławki i podparł dłonią brodę. Wpatrywał się bez celu w swój talerz nie wiedząc co ze sobą zrobić. Nagle przed jego nosem wylądowała mała sówka. Wystawiła nóżkę , a on jednym ruchem odwiązał list. Od razu było widać , od kogo był list. W tym momencie nie interesowało go , czego chcieli od niego rodzice. Odrzucił list na bok i znów wpatrywał się w przestrzeń , gdy mały puszczyk dziobnął go boleśnie w palec.
-Auaaa! Przeklęta sowa! Lepiej stąd spadaj - fuknął na ptaka.
Ta tylko spojrzała na niego i odleciała. Cholerne sowy , powinny tylko przynosić list a nie dziobać. Powiedział w myślach. Spojrzał na drobną rankę , na palcu. Cieniutka stróżka krwi spływała po kostce. Szybka ja wytarł i kolejny raz przeklął sowią pocztę. Nie chciało mu się jeść , więc wsadził pergamin za pazuchę i wyszedł z sali. Szedł swoim dostojnym krokiem przez opustoszały korytarz. Jakoś nie specialnie spieszyło mu się na zajęcia. Nagle zza rogu wyszedł Fred Weasley. Rudowłosy wpadł na niego , prawie go przewracając.
-Uważaj jak łazisz Weasley- warknął Ślizgon.
-Nie moja wina , że taka szumowina jak Ty podeszła mi pod nogi.
-Uważaj na słowa!
-Bo co? Poskarżysz się tatusiowi? - zapytał Fred drwiącym głosem.
-Przynajmniej mój ojciec coś znaczy , nie tak jak Twój!
Zaczęła się przepychanka.Blondyn uderzył Gryfona prosto w nos , z którego zaczęła obficie lecieć krew. Jednak rudy kopnął w brzuch Dracona , tak , że ten wylądował na posadzce. Wściekły Malfoy sięgnął po swoją różdżkę i kierując nią w Freda ryknął:
-Drętw... - nie dokończył , bo ktoś z końca korytarza odepchnął go zaklęciem. Ku nim zmierzała profesor McGonagall w przekręconej tiarze czarodzieja. Wytrzeszczyła na nich oczy , i poprawiając przekrzywione okulary krzyknęła:
-Co Wy wyprawiacie?! Na terenie Hogwartu takie bójki? To nie dopuszczalne!
-Jeśli pani chce to wyjdziemy po za teren zamku - odrzekł z szyderczym uśmiechem Draco.
Nauczycielka lekko pobladła , ale nadal surowo spoglądała na każdego z nich.
-Panie Malfoy , jest pan bardzo dowcipny , ale mnie te żarty nie śmieszą - powiedziała z powagą.
Ślizgon tylko prychnął rozbawiony.
-Czy wszystko w porządku panie Weasley? - zapytała szorstko.
Rudowłosy tylko skinął głową , ponieważ jedna ręką musiał trzymać się za nos , bo coraz więcej krwi spływało na jego ubrania i podłogę.
-Idź do pani Pomfrey - rozkazała Gryfonowi. - Niestety będę musiała odjąć wam punkty , panu Weasleyowi 20 a panu , panie Malfoy 50.
Draco tylko wzruszył ramionami i oparł się o ścianę. Ani trochę nie obchodziło go , że stracił punkty. Było warto , w końcu przyłożył zdrajcy krwi. Jego ojciec na pewno byłby z niego teraz dumny. Z uniesiona głową skierował się do lochów , gdzie znajdował się Pokój Wspólny Slytherinu. Nie było sensu iść na resztę lekcji , więc rozsiadł się na skórzanym fotelu i wpatrywał się w ogień. Iskierki odbijały się w jego zimnych , stalowych oczach. Teraz była odpowiednia chwila by przeczytać list od rodziców. Szybkim ruchem wyjął go z koperty i zaczął czytać. Były na nim tylko dwa zdania:
Czarny Pan na Ciebie wyczekuje. Podejmij decyzję.
Chłopak westchnął i wrzucił pergamin do kominka. Wiedział o tym , pamiętał , a mimo to co chwile przesyłali mu te same słowa. To zaczęło się robić nudne. Nie mogąc dłużej wysiedzieć w jednym miejscu zaczął krążyć po salonie z rękami założonymi z tyłu. Nie mógł się oprzeć wrażeniu , że cały czas jeden obraz wraca do jego umysłu. Te duże , orzechowe oczy. Ogarnij się Draco! To tylko brudna szlama. Nic nie warta. Niestety te słowa nie przekonywały go w pełni.
Z perspektywy Hermiony
Była kompletnie padnięta po lekcjach. Gdy tylko weszła do dormitorium , od razu rzuciła się na łóżko i zasnęła. Śniły się jej stalowe oczy i piękna łąka na błoniach. Przed sobą miała tylko ten przeszywający wzrok , bez ciała. Przez cały dzień nie mogła pozbyć się tego obrazu z myśli , a teraz na dodatek pojawia się w jej śnie. Za wszelką cenę chciała unikać tego wzroku. Niestety okazało się to trudniejsze niż się mogło wydawać. Na szczęście Malfoy nieco jej ułatwił zadanie , nie pojawiając się na dwóch ostatnich lekcjach. Dzięki temu Ron zapomniał o tym małym incydencie w cieplarni i znów normalnie się do niej odzywał. Harry o dziwo w ogóle nie odzywał się na ten temat , unikając go jak ognia. Cieszyła się z tego , że chociaż jeden z nich ma trochę oleju w głowie. Dziwnie tak analizować sobie wszystko przez sen. Pomyślała , jakie to musi być dziwne i nienaturalne. Tak samo jak Dracon i ona razem. Nawet nie potrafiła sobie tego wyobrazić. Było to zbyt fantastyczne , by mogło być prawdziwe. Do czasu ...
Udało mi się chociaż tutaj napisać dziś rozdział :D Dedykuję go oczywiście Martynie <3 i Julli <3 .
Jeśli przeczytałaś / eś ten rozdział pozostaw komentarz , może być anonimowy ;) ( już można , bo zmieniłam funkcję) . Z góry dziękuje !!
Pozdrawiam ;**
No jestem ciekawa dalszych losów. Czytałam bardzo szybko i nie zwracałam uwagi na błędy. Czekam na następne rozdziały. Pozdrawiam i życzę weny :*
OdpowiedzUsuńwow! ach ten moment z bójką Freda i Dracona :3 rozdział cudny! i czekam z niecierpliwością na następny <3
OdpowiedzUsuńZimny drań Draco. No cóż, zobaczymy, czy zostanie śmierciożercą. Współczuje mu wyboru. Czekam na więcej kochana ! <3<3
OdpowiedzUsuńMega jest ; ) /Karolinaa.
OdpowiedzUsuńAAA UWIELBIAM ! ZAPRASZAM DO SIEBIE ! :*
OdpowiedzUsuńYeey :)
OdpowiedzUsuńWszystkie są mega!!! tak samo jak na http://niesamowitelosy.blogspot.com
OdpowiedzUsuńkocham Twoje opowiadania!! <3
Świetne, tak samo jak poprzednie! ;*
OdpowiedzUsuńMoże i jest ciekawy,ale rozdzialy sa za krótkie i mało jest rozwiniete,a to sprawia u cztelnikow nie pewnosc i nude :)
OdpowiedzUsuń